W zaproponowanym mi planie leczenia ortodontycznego znalazła się m.in ekstrakcja wszystkich czterech piątek. Wiem, że wielu z Was czytając to uzna, że powinnam była zmienić ortodontę, bo przecież “teraz nie wyrywa się zębów do aparatu”. Jak już wspomniałam wcześniej – ja też spotkałam się z takimi informacjami. Będąc laikiem obecnie mogę stwierdzić jedno – wiele gabinetów reklamuje się hasłem bezekstrakcyjne leczenie ortodontyczne. Osobiście też w pierwszej kolejności byłam pewna, że skoro teraz są takie metody, to u mnie też się uda i wpisując tę właśnie frazę w google znalazłam sobie pierwszy gabinet ortodontyczny, do którego się wybrałam na konsultację. I wiecie co? Pani ortodontka na dzień dobry, nawet bez wykonania szczegółowego planu leczenia powiedziała, że u mnie raczej będzie trzeba coś usunąć. Oczywiście, zapewne wielu lekarzy ortodontów stosuje taką metodę leczenia – nie usuwa zębów. Pytanie tylko, jaki jest tego efekt? U niektórych osób z pewnością będzie zadowalający. Jednak na temat moich zębów wypowiadało się w sumie czterech dentystów – dwóch ortodontów, chirurg i periodontolog. Wszyscy stwierdzili, że mam wadę zgryzu, spore stłoczenia oraz cienki biotyp i żeby osiągnąć zadowalający efekt leczenia, należy usunąć jakieś zęby. Po analizie zdjęć i wykonaniu okluzjogramu przez panią ortodontkę, u której się leczę, padło na cztery piątki. Dwie (dolne) były osłabione – miałam już je leczone, jedną nawet kanało. Druga prawdopodobnie w końcu też kwalifikowałaby się do leczenia kanałowego, ponieważ zwykłe wypełnienie nic nie dało – ząb bolał przy nagryzaniu i naciskaniu paznokciem i nie było to efektem zbyt wysokiego wypełnienia. Po wypełnieniu światłoutwadzalnym miałam tę piątkę później wypełnioną tlenkiem cynku (nie pomógł), a następnie wypełnieniem stosowanym u dzieci (różowym :)), z większą dawką fluoru. I też w ogóle mi to nie pomogło (przez 5 miesięcy). Kolejnym etapem mialo być włożenie sterydu do zęba lub właśnie – leczenie kanałowe. Gdy jednak okazało się, że będę nosić aparat i jakieś zęby będą musiały zostać usunięte – wybór padł na piątki i nie było sensu rozgrzebywać zęba ponownie.
O ile decyzja o ekstrakcji dolnych piątek nie wywołała u mnie większego stresu (a jednak – jak się później okazało – powinna ;)), to decyzję o ekstrakcji górnych piątek rozważałam trochę dłużej. Były one całkowicie zdrowe. Poza tym bałam się, że luki po zębach będzie mocno widać. Na szczęście jednak, przy moim normalnym funkcjonowaniu, niewiele osób zauważa brak tych dwóch zębów. Dodatkowo bałam się (i nadal mam pewne obawy), że zęby górne nie zejdą mi się jak należy i będę mieć szpary po zdjęciu aparatu. Mam jednak nadzieję, że wkrótce moje obawy odejdą w niepamięć. Ortodontka mnie uspokaja, a Michał dopowiedział, że leczymy się w profesjonalnej klinice, a nie w “gabinecie masażu, gdzie ludzie nie mają pojęcia o ortodoncji”.
Jak wyglądała u mnie ekstrakcja piątek? Usunięcie górnych miało miejsce na początku kwietnia, dokładnie dwa dni przed założeniem aparatu. Podczas jednej wizyty miałam usunięte oba zęby. Wspomniany już dr Paweł Nieckula nie widział przeciwwskazań, a poza tym pani ortodontka powiedziała, że najlepiej zakładać aparat zaraz po usunięciu zębów, żeby wszystko ładnie przesuwało się “na świeżo” po usunięciu. Tak więc podjęłam bohaterską decyzję i 4 kwietnia 2016 r. pożegnałam się z kolejnymi dwoma (po dwóch ósemkach) zębami. Oczywiście miałam znieczulenie i nic absolutnie mnie nie bolało – ani w trakcie, ani po. Trzy rzeczy, które były dla mnie przykre już po wyrwaniu górnych piątek, to po pierwsze dziwne uczucie wpadającej w szczeliny górnej wargi. Minęło ono jednak zaraz po założeniu aparatu, czyli po dwóch dniach – aparat stworzył pewnego rodzaju rusztowanie, skutecznie przytrzymujące górną wargę :). Drugą mniej przyjemną rzeczą była dieta półpłynna – tak, jadłam papki, ponieważ jednak piątki (przynajmniej u mnie) brały bardziej czynny udział w gryzieniu, niż ósemki. Poza tym jednak usunięcie dwóch zębów po obu stronach utrudnia żucie pokarmu którąkolwiek ze stron.
Ostatnia rzecz, związana z ekstrakcją, która mnie zmartwiła, dotyczy wrażeń estetycznych związanych z ekstrakcją. Jeśli kogoś z Was obrzydzają szczegółowe opisy dotyczące krwi, proponuję nie czytać dalszej części tego wpisu, a także nie zaglądać nawet do wpisu na temat ekstrakcji piątek dolnych, który pojawi się niebawem :).
Dla odpornych napiszę jednak, że mimo tego, iż wieczorem, w dzień usunięcia dwóch zębów, krwawienie zostało opanowane, to jednak rano okazało się, że zębodół po usunięciu lewej górnej piątki w nocy jeszcze trochę krwawił. Czy mocno? Trudno jednoznacznie określić, ale krew była na poduszce, a także na moich przednich zębach. Z zębodołu zwisał natomiast skrzep – czarny :/ . Ponieważ – pewnie podobnie jak Wy – byłam po lekturze szczegółowych opisów dotyczących suchego zębodołu (suchodołu w słowniku Michała :D), bałam się cokolwiek zrobić z wiszącym skrzepem :(. Zadzwoniłam więc do Michała, który przyjechał do mnie i ustaliliśmy, że spróbujemy skrócić skrzep – żeby został w zębie, ale był nieco mniejszy. Najpierw umyłam zęby (co spowodowało delikatne zmniejszenie się skrzepu), a następnie Michał ukrócił skrzep jałowym wacikiem o sąsiadujący ząb 🙂 Nic mi się nie stało, rana nie została podrażniona i – co najważniejsze – nie utworzył mi się żaden suchy zębodół :).
Dwa dni później na moją szczękę został założony piękny aparat estetyczny, który pozwolił mi skutecznie zapomnieć o usunięciu dwóch zębów oraz wpadającej w szczeliny górnej wardze :). O pierwszych dniach z aparatem będziecie mogli przeczytać już niebawem. Opiszę także moje przygody z usuwaniem piątek dolnych. Zanim jednak opublikuję kolejne wpisy, chciałabym jeszcze na chwilę wrócić do popularnego obecnie stwierdzenia, że “przecież teraz nie usuwa się zębów do aparatu”. Każdy przypadek jest inny i z pewnością czasem da się zachować wszystkie zęby. Jednak nie zawsze tak jest i zachęcam Was do tego, by raczej udać się na dwie, trzy lub nawet więcej konsultacji ortodontyczno-periodontologicznych, niż głosić ten nieprawdziwy pogląd czy też szukać pomocy lub wręcz oceny stanu swego uzębienia i planów leczenia ortodontycznego na forach internetowych. Ja sama przeczytałam wiele wypowiedzi na temat usuwania zębów i jednak większość z nich dowodziła pozytywnych efektów. Pewnie podobnie jak Wy czytałam także historię osoby, która twierdzi, że po usunięciu czterech czwórek wygląda jak Baba Jaga (ma zapadnięte policzki i cofnięty nos….).
Jednak mimo tego, mając pewne obawy, że i mi się nos cofnie ;), postanowiłam zaufać specjalistom. Radzę i Wam postąpić podobnie :).