Drutowanie szczęki :)

Drutowanie szczęki :)

zadrutowani.pl zobowiązują, więc wypadałoby w końcu napisać, jak mi jest z tym aparatem, prawda 😉 ? Otóż – dzisiejszy wpis będzie już dotyczył aparatu, a dokładniej – opowiem Wam, jak wyglądało u mnie zakładanie górnego łuku. Mam go na zębach już ponad miesiąc. Minęło szybko, że hoho! Przyznam, że teraz już się nawet przyzwyczaiłam, ale jak to zwykle bywa – początki nie były łatwe.

Pierwszym krokiem mojego zadrutowania było założenie separacji. U mnie miało to miejsce cztery dni przed instalacją aparatu. Separacje, jak zapewne wiecie po lekturze różnych forów, to małe gumki, które wkłada się między zęby przy pomocy narzędzia przypominającego pensetę, w celu utworzenia małych przestrzeni między zębami. Zakładanie tego cholerstwa trwało kilka minut i było bezpłatne. Ortodontka uprzedziła, że mogę mieć wrażenie, jakbym miała coś między zębami (dokładnie – mięso :)). Nie pamiętam, czy wspomniała o możliwych wrażeniach bólowych. Jeśli jednak Wasz lekarz nie powie o tym, że może boleć, to wiedzcie, że owszem – może. I to bardzo. U mnie lekki ból zębów przy nagryzaniu pojawił się kilka godzin po założeniu separacji, wieczorem bolało mocniej, a rano następnego dnia bolało naprawdę dokuczliwie :(. Bolała mnie szczęka i cała głowa. Dodatkowo, wskutek bólu głowy miałam mdłości i dreszcze. Choć bóle głowy w swoim życiu miewam dość często, to jednak nie zawsze (na szczęście) towarzyszą im mdłości i dreszcze. Separacja naprawdę dała mi się we znaki. Tak się akurat złożyło, że największego bólu doświadczałam w niedzielę, więc oprócz zażycia ibupromu zastosowałam także domowe sposoby na ból głowy – obwiązanie chustką dookoła głowy 🙂 oraz ciepłą kąpiel. Na szczęście któryś ze sposobów (a może wszystkie razem?) pomógł i mniej więcej godzinę później nic – poza piątkami i szóstkami górnymi – mnie już nie bolało.

Kolejnego dnia udałam się na usunięcie górny piątek. Liczyłam, że jak je usunę, to zrobi mi się trochę więcej miejsca w szczęce i separacje nie będą mnie tak uciskać. Niestety, ekstrakcja nie pomogła i przy zagryzaniu nadal “czułam”, że mam zęby ;).

Dwa dni po usunięciu górnych piątek udałam się na wizytę do ortodontki, podczas której zaplanowane było zakładanie aparatu na szczękę. Przypomnę, że początkowo miałam mieć zakładane oba łuki jednocześnie, ale w związku z rozłożeniem w czasie ekstrakcji w sumie sześciu zębów (buuu 🙁 ), zakładanie dolnego łuku zaplanowane zostało na miesiąc-dwa później.

Jak było? Powiem tak – z jednej strony nie mogłam się doczekać, ale z drugiej – zwyczajnie się bałam. Że będę seplenić, że będę źle wyglądać, że aparat będzie mi przeszkadzał w jedzeniu i w codziennym funkcjonowaniu. Po wejściu na fotel i ocenie skrzepów pozostałych po ekstrakcji piątek, moje zęby zostały osuszone przy pomocy dmuchawy, którą z pewnością znacie dobrze ze wszystkich gabinetów dentystycznych. Po tym pani ortodontka przystąpiła do zakładania ceramicznego aparatu. Tak jak i inne stałe aparaty, tak i ten przyklejany jest do zębów za pomocą specjalnego kleju światłoutwardzalnego, w związku z czym podczas zakładania aparatu na oczy miałam założone okulary ochronne. Oprócz zamków, dodatkowo miałam montowane pierścienie na szóstkach. Tego samego dnia miałam mieć zakładany również aparat TPA, czyli ekspander, zwany także łukiem podniebiennym, ale ze względu na świeżość skrzepów, również zostało to odłożone w czasie.

Samo zakładanie aparatu nie bolało. Wręcz przeciwnie – dolegliwości bólowe ustały niemal natychmiast, ponieważ ortodontka wyjęła mi spomiędzy zębów separacje! Jaka to była ulga :D. Na ich miejsce weszły wspomniane już pierścienie, które zostały zacementowane. Obawiałam się, że pierścienie będą dawały takie same wrażenia czuciowe, jak gumki, ale na szczęście – przynajmniej u mnie – jest to zupełnie inna bajka.

Po przyklejeniu zamków i założeniu pierścieni, do zamków został włożony drucik i na końcu – założone ligatury. Białe, bo i cały aparat jest mlecznobiały. Wszystko to trwało może ze 30 minut. Po założeniu dostałam lusterko, aby ocenić efekty wizualne. I wiecie, co pomyślałam w pierwszej chwili? Przyjemnie się zaskoczyłam, ponieważ myślałam, że ten aparat będzie większy i że z ust zrobi mi się dzióbek. Wiem, że dzióbki ogólnie są (ekhem) modne, ale ja akurat wolę go nie mieć ;). Na moich zębach górnych zagościł zgrabny, niewielki, nierzucający się w oczy, biały aparacik, który ogólnie rzecz biorąc bardzo mi się podoba :). Co do dzióbka – coś tam zmieniło się w moim uśmiechu (gdy nie pokazuję uzębienia w pełnej krasie), ale zmiana ta jest tak mało istotna, że praktycznie nie ma znaczenia. Nie mam też objawów, o których wspomina Natalia Siwiec (jeśli przegapiliście ten ważny wpis na pudelku, to pomocny jak zawsze będzie jastrzabpost!)

Poza tym – jakaż była moja ulga, gdy okazało się, że aparat nie przeszkadza mi w mówieniu w ogóle i gdy o nim nie myślę, to praktycznie go nie czuć :). Oczywiście ortodontka uprzedziła mnie, że ból może się pojawić, zwłaszcza w pierwszej lub drugiej dobie.

IMG_20160521_175315[1]Dostałam zalecenie, by w tej sytuacji zażyć normalny lek przeciwbólowy (nie musi być to od razu ketonal). Dostałam także estetyczne różowe pudełeczko z woskiem stomatologicznym, który mogę przyklejać na zamki, jeśli okazałoby się, że coś mnie obciera.

Zostałam także pouczona w zakresie higieny jamy ustnej. Oczywiście dopytałam, czy w dalszym ciągu będę mogła używać elektrycznej szczoteczki sonicznej. Uzyskałam odpowiedź, że tak i że wcale nie muszę zmieniać główki na specjalną dla noszących aparat, gdyż jest to raczej chwyt marketingowy. Wysłuchałam również czego jeść nie powinnam – pewnie osoby noszące aparat doskonale wiedzą, że ogólnie odpadają twarde rzeczy, różnego rodzaju ciągutki i toffi, a także guma do żucia i coca-cola. W moim przypadku dodatkowo niepożądane są także wszelkie pokarmy, mogące barwić białe ligatury – kawa, herbata, curry, marchew, buraki, czerwone wino, jagody i pewnie jeszcze sporo innych barwników naturalnych i sztucznych występujących w różnych smakowitych przekąskach i napojach :(.

Na szczęście ligatury będę mieć wymieniane mniej więcej raz w miesiącu, więc jest szansa, że jednak nie będę musiała całkowicie zrezygnować chociażby z kawy. Byłoby mi bardzo szkoda, ponieważ w nagrodę po usunięciu jednej z ósemek zafundowałam sobie ekspres do kawy, a Michał sprezentował mi spieniacz do mleka, więc kawka z ekspresu pojawia się w moim menu dość często.

aparat 3aparat 1

 

Oczywiście po wyjściu z gabinetu obfotografowaliśmy z Michałem moje górne zęby z każdej możliwej strony. W związku z ogólnym zachwytem samym wyglądem aparatu i jego niewielką inwazyjnością wysłałam zdjęcia do całkiem sporej liczby znajomych, żeby się pochwalić nowym nabytkiem :D. Do tej pory sama jestem pod dużym wrażeniem, że ten aparat, zwany estetycznym, rzeczywiście jest tak mało widoczny – z daleka w ogóle.  Zresztą – sami zobaczcie na zdjęciach – na jednym aparat już jest!

 

 

 

Kasia / 2016-05-21
Kategorie Aparat  
Tagi

Ola · 2018-02-28 14:20

Pochwalę się, za tydzień będę mieć aparat 😊 tydzień temu byłam umówiona za założenie gumek. Jak się okazało mimo ścisku który tam panuje gumki okazały się niepotrzebne 🙂 od razu zostały założone klamry na szóstki. I w czym mam problem? Lewej w ogóle nie czuje 🙂 a prawa to istna katorga 😢 nie wiem czy jest za duża czy źle dopasowana, ale w ogóle zęby mi się nie schodzą, orto powiedział że wszystko będziemy regulować aparatem a do tego jest tam jakaś ostra krawędź i uwiera mnie w jezyk. W sobotę był kryzys. Czy ktoś z Was miał taki przypadek? Nawet wosk nie pomaga bo odpada... Miałam nadzieję na ostatnią wieczerzę przed założeniem aparatu 😀

Michał · 2018-02-28 14:29

Cześć Olu! Powodzenia :). Owszem, miałem taki przypadek. Proste i skuteczne rozwiązanie opisałem w artykule, który znajdziesz w spisie treści - wyszukaj słowo "pierścienie".

Zareklamuj się na Zadrutowanych!
573 622 odsłon w w 2018 roku Zobacz ofertę »