Mikroimplanty ortodontyczne

Mikroimplanty ortodontyczne

Witajcie zadrutowani! Mamy nadzieję, że zaglądacie tu również w czasie majówki :). Dziś, dzięki Natalii, publikujemy dla Was artykuł o mikroimplantach ortodontycznych.

Gdy ortodontka planowała moje leczenie w kwietniu 2016 r., jednym z etapów korygowania zgryzu i ustawienia zębów było zastosowanie mikroimplantów/miniimplantów ortodontycznych. Wówczas nie wiedziałam jeszcze co to jest, ale moje pierwsze skojarzenie nie było pozytywne. Poczytałam oczywiście to i owo w internecie, ale niespecjalnie czekałam na moment, kiedy mikroimplanty sztuk dwie miałyby zostać założone. Obawiałam się bólu podczas wkręcania i dyskomfortu związanego z ich noszeniem. Koszt takiego zabiegu też nie jest mały – w klinice, w której się leczę, założenie dwóch mikroimplantów to 1000 zł.

Pewnego dnia, mniej więcej po roku leczenia, dopytałam ortodontkę, kiedy będę miała zakładane miniimplanty. Dowiedziałam się, że w moim przypadku będzie to mniej więcej 2-3 miesiące przed planowanym zdjęciem aparatu. Czas mijał, a o mikroimplantach dalej nie było mowy. Ponownie więc zapytałam, kiedy mogę się ich spodziewać. Okazało się, że aparat poradził sobie z moimi zębami bez pomocy mikroimplantów i że ostatecznie nie będę ich nosić :D. Ucieszyłam się, ale pomyślałam też, że nie będziemy mieć materiału, aby opisać Wam wrażenia związane z noszeniem tych śrubek. Od dawna planowaliśmy opublikować tekst na ten temat, bo kilka osób już nas o to pytało. Wobec zmiany planu leczenia myśleliśmy nawet o tym, żeby ogłosić na blogu, że poszukujemy osób, które są chętne do podzielenia się swoimi doświadczeniami z noszenia mikroimplantów – bo o ile opisy publikowane przez lekarzy są w internecie dostępne, o tyle opisanych wrażeń pacjentów, poza krótkimi wypowiedziami na forach, brakuje.

Okazało się, że nie tylko my czuliśmy potrzebę poruszenia tematu miniimplantów ortodontycznych. Zanim opublikowaliśmy informację o naszych poszukiwaniach, napisała do nas Natalia i przesłała nam tekst, na który czekaliśmy. Mamy nadzieję, że i dla Was będzie on ciekawy, przydatny i rozwieje wątpliwości 🙂

Zanim jednak podzielimy się tym, co przesłała do nas Natalia, wyjaśnijmy, czym są owe śrubki, które kojarzą się z małym sztucznym zębem ;). Wyobraźmy sobie sytuację, że chcemy uzyskać przesunięcie jednego zęba w łuku. Pozostałe zęby są ustawione właściwie. Oznacza to, że nie chcemy zmieniać ich miejsca, więc nie możemy użyć ich jako punktu zaczepienia – wówczas istniałoby bowiem ryzyko, że one również się przesuną. W takiej sytuacji przydatne okazują się być mikroimplanty ortodontyczne – małe śruby wkręcane w kość, służące właśnie jako taki punkt zaczepienia (tzw. zakotwienie), który jednocześnie przeciwdziała niepożądanym układom sił wytwarzanym podczas przesuwania zębów. Jak podaje Z. Ziemba [1] zastosowanie miniimplantów pozwala na zastąpienie tradycyjnych procedur zakotwienia, które na ogół uzyskuje się poprzez zastosowanie innych elementów zewnątrz- i wewnątrzustnych, takich jak płytka Nance’a, łuk Goshgariana, Headgear, Lip-bumper. Miniimplanty, uważane za lepiej tolerowane przez pacjenta, pozwalają również na skrócenie całkowitego czasu leczenia i pokonanie problemów z uzyskaniem zakotwienia, występującym w szczególności u pacjentów dorosłych.

W planach leczenia ten element może kryć się pod różnymi nazwami – oprócz mikroimplantów, czy też miniimplantów (MI), stosuje się także nazwy takie jak ortoimplant, MIA (micro-implant anchorage), TAD (temporary anchorage device) lub mini/mikrośruba ortodontyczna.

To tyle teorii, zwłaszcza że więcej, tyle że z perspektywy lekarza, możecie przeczytać na stronach wielu gabinetów. Nas jednak bardziej interesują wrażenia pacjenta, związane z noszeniem mikrośrubek :).

Natalia

Nadszedł dzień, w którym z ust mojej ortodontki padło słowo „mikroimplant”, a mnie dopadła lekka panika. Czy była uzasadniona? Zapraszam do przeczytania mojej historii.

Wada zgryzu którą posiadam, jest bardzo skomplikowana. Moje leczenie trwa już prawie dwa lata, a wg planów zostało mi jeszcze około 1,5 roku z aparatem. Nosiłam już aparat Hassa, dzięki czemu doszło do pożądanego rozerwania szwu podniebiennego i górny łuk zębów nabrał odpowiednich rozmiarów. Nosiłam też wszelkie wyciągi i łańcuszki. Ponadto przed założeniem aparatu wraz z ortodontką podjęłam niełatwą decyzję o usunięciu dolnych pierwszych trzonowców (szóstek), żeby zwęzić trochę dolny łuk, a drugie i trzecie trzonowce (siódemki i ósemki) miały iść w miejsce usuniętych zębów.

Po 1,5 roku leczenia aparatem ortodontycznym i łańcuszkami okazało się, że jedna strona “nie współpracuje” i ortodontka podjęła decyzje o założeniu mikroimplantu.

Byłam trochę przerażona wizją wkręcenia śruby w kość, jakkolwiek mała by ona nie była. Nie wiedziałam, czy to boli i z czym to się „je”. Różne strony i fora internetowe podpowiadały, że nie ma się czego bać i zabieg jest w znieczuleniu miejscowym, całkowicie bezbolesny, ale wiadomo – dopóki człowiek nie doświadczy czegoś na własnej skórze, dopóty pewne obawy jednak ma. W związku z tym w dzień zabiegu byłam bardzo zestresowana, a nawet bardziej niż bardzo :).

Zabieg wykonywała mi ortodontka. Siadłam wygodnie na fotelu i dostałam zastrzyk ze znieczuleniem. Ortodontka tymczasem wzięła do ręki mały „śrubokręt” i zaczęła mi w kość szczęki małą śrubę.

Podczas umieszczania mikroimplantu w kości cały czas czułam ucisk, a gdy ortodontka zbliżała się do ostatniego obrotu – nieprzyjemny ból. Mimo znieczulenia wkręcanie śruby w kość bolało mnie i z tego powodu musiałyśmy przejść przez parę prób umieszczania miniimplantu w kości. W międzyczasie dostałam kolejne 2 zastrzyki znieczulające i wreszcie udało się umieścić śrubę we właściwym miejscu. Po wykonaniu zabiegu ortodontka wykonała tomografię, żeby sprawdzić w jakiej odległości od zęba znajduje się mikroimplant. Kiedy okazało się, że wszystko jest ok, poczułam wielką ulgę, bo bałam się, że znowu trzeba będzie wykręcać i wkręcać w inne miejsce.

Po prawie 3 godzinach spędzonych na fotelu (tak, tyle to łącznie trwało – znieczulenie, przygotowanie, wkręcanie, wykręcanie, tomografia) znieczulenie powoli zaczęło puszczać. Na „do widzenia” pani doktor znieczuliła mnie jeszcze raz, ponieważ naprawdę zaczęła mnie boleć kość. Po wyjściu z gabinetu profilaktycznie zażyłam również APAP. Po zabiegu zażywałam go jeszcze przez 2 dni – bałam się dopuścić do bólu. Nie wiem czemu u mnie trwało to tak długo – przed zabiegiem czytałam oraz słyszalam od ortodontki, że ten zabieg trwa 5 minut, nic nie boli i pacjenci nie odczuwają nic, prócz ucisku. Tymczasem mój przypadek dał mojej pani doktor nieźle popalić ;D.

Gojenie i higiena mikroimplantu

Po wkręceniu mikroimplantu gojenie trwało ok 7 dni. Zgodnie z zaleceniami, wspomagałam się Elugelem, żeby na bieżąco odkażać miejsce zabiegowe. Kilka dni po zabiegu stosowałam także miękką dietę. Jeśli zaś chodzi o higienę, to oprócz standardowego mycia zębów dodatkowo myję śrubkę szczoteczką jednopęczkową.

Podsumowując: na razie mikroimplant mam kilka dni, a będzie ze mną 9 miesięcy. Choć u mnie zabieg trwał nieco dłużej niż normalnie i coś tam jednak czułam, myślę, że ogólnie nie ma się czego bać i nie taki diabeł straszny. Grunt to pozytywnie się nastawić i mieć w głowie, że dla pięknego uśmiechu warto się nieco pomęczyć :).

Zadrutowani: Natalio, dziękujemy za podzielenie się swoimi wrażeniami! Sami szukaliśmy informacji na ten temat, także mamy nadzieję, że również dla Was artykuł ten okaże się pomocny :).

Jeśli znajomi planują założenie aparatu, podajcie im nasz adres 😉💕!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiła(e)ś, dołącz do nas również na Instagram 🌅 oraz Facebook 👍.

[1] Ziemba, Miniimplanty ortodontyczne w: Zarys współczesnej ortodoncji, red. I. Karłowska

Kasia / 2018-04-30

Olga · 2018-04-30 11:18

Aż 3 godziny trwało u Ciebie założenie miniimplantu?! Szok! U mnie trwało to max 10 min, uwzględniając znieczulenie pewnie z 15 min :) po pierwszej "aktywacji" implantu wzrosła mi w dziąsło założona sprężyna więc teraz czekam na zagojenie się rany i będę miała zakładany łańcuszek :) pozdrawiam wszystkich zadrutowanych :)

Paulina · 2018-05-08 23:00

Ja posiadam śrubkę od dwóch tygodni, zabieg był szybki i wykonany przez chirurga szczękowego. Ból był dokuczliwy, ale po małej dawce leku znośny (wspomagałam się 5 dni).

Najbardziej nieprzyjemne jest wbijanie się śruby w wewnętrzną stronę wargi, gdzie powstaje rana, którą wyleczyłam elugelem.

Śruba w porównaniu z zasięgiem odsłoniecią zęba zatrzymanego w dziśle to nic strasznego 😊

Sandra · 2018-07-06 18:26

Wkrecanie miniimplantow nie trwalo za dlugo ani nie bolalo mnie . Wlasnie wrocilam od ortodaty i bol jest straszny niewiem kiedy przestanie bolec ale oby jak naj szybciej

Jacek · 2018-08-06 19:21

Mam wykręcona taką śrubkę. Samo mocowanie przy znieczuleniu nic nie bolało. Samo wkręcenie to kilka sekund. Przez pierwsze 2 tyg. czułem lekki dyskomfort w okolicy. Teraz po 3 tyg. praktycznie nic nie czuć.

Nikola · 2018-08-07 18:27

Wkręcenie miniimplantu trwało u mnie max 20 minut i nie czułam przy tym żadnego bólu. Prawdziwy horror miał dopiero nadejść. Przez następne trzy tygodnie byłam w stanie jeść jedynie jakieś zupy i kisiele. Miejsca wokół śrubki nie umiałam się nawet dotknąć. Po wielokrotnych próbach zjedzenia czegoś twardszego, ból był niewyobrażalny, a śrubka zaczynała się ruszać. Po tych trzech tygodniach istnego koszmaru, w towarzystwie ogromnego bólu, miniimplant pewnego ranka wypadł. Dopiero po tym zdarzeniu tak naprawdę wróciłam do "żywych". Niestety ortodonta zalecił założenie miniimplantu na nowo, co oczywiście wywołało u mnie łzy i panikę. Wizyta czeka mnie za tydzień, a ja już nie mam nawet siły o tym myśleć :(

Agnieszka · 2018-08-14 20:10

Ja mam mini implant od wczoraj. Zabieg przebiegł szybko i bezboleśnie. Najbardziej nieprzyjemne bylo uczucie drapania po kości. Najgorsze zaczęło się kiedy puściło znieczulenie. Ała do teraz boli mnie oczodół i pół szczeki. Nawet ibuprom nie działa.

Agnieszka · 2018-08-26 14:10

Po dwóch tygodniach używania eludrilu, elugelu i ibupromu wreszcie przestało boleć i mogę normalnie funkcjonować. Nie wiem czemu to tak długo trwało bo zawsze na mnie szybko się goi, a tu 2 tygodnie wyjete z życiorysu. No ale było minęło oby z dobrym skutkiem. Pocieszam się, że zostało mi 5 miesięcy noszenia aparatu😁

algo · 2018-08-27 14:32

Mam dwa mini implanty, na dole za ósemkami od 5 dni. Sam zabieg przebiegł szybko i bezboleśnie. Znieczulenie trzymało naprawdę długo, jak zaczęło puszczać... dramat...

Do tej pory boli mnie, nie kość, a policzki. Co prawda z każdym dniem ból jest mniejszy, ale mam wrażenie, że policzki obrosły te miniśrubki :/ Nie wiem czy to normalne ? Za tydzień mam wizytę u ortodontki i zastanawiam się czy grzecznie czekać, czy to musi tak być, czy jednak iść na jakąś kontrolę...

Karolina · 2018-09-13 13:00

Wczoraj wzbogaciłam się o 2 takie śrubki na górnej szczęce - sam zabieg naprawdę nic nie boli - co jest trochę abstrakcyjne jak się pomyśli, że ktoś Ci coś wkręca w szczękę. Teraz jest trochę wrażliwe dziąsło wkoło - ale naprawdę nie ma się czego bać.

Kami · 2018-11-08 20:24

Ja mam te mikrosrubki od poniedziałku. Samo ich wkręcanie rzeczywiście nie bolało. Trwało kilka minut pomimo tego, że lewa śrubka przy pierwszym podejściu wypadła o trzeba było ja montować w nowym miejscu. Dramat rozpoczął się gdy znieczulenie zaczęło puszczać. Bolała mnie cała górna szczęka razem z zębami oraz policzki, a po jakimś czasie zaczęła mnie już boleć cała głową. Ból nie do zniesienia. 2 ibupromy max zlagodzily go, ale nie wyeliminowały całkowicie. Pojawił się również obrzęk wokół śrubek i opuchlizna nad bruzda nosowo-wargową. Silny ból głowy towarzyszył mi przez 3 dni, opuchlizna również, ale jest już mało wyczuwalna, miejsca wokół środek za to nadal mocno wrażliwe.

Dzisiaj (4 dzień) zauważyłam, że nie mam prawej śrubki. Początkowo myślałam, że wypadła, ale okazało się, że jest wyczuwalna pod skórą tylko jej nie widać.

Innym wypadały śrubki,a moja schowała się i widać tylko pusta dziurkę w skórze. Miał ktoś taki przypadek?

Klaudia · 2018-11-22 16:16

Miniimplanty mam zakładane w kolejny wtorek. Boję się jak nie wiem co :( Myśl o wierceniu w dziąśle jest okropna. W planie leczenia śrubki będą ze mną całe 14miesięcy, mam do przesunięcia 7 i 8, bo niestety nie mam szóstek a 8 nie mają gdzie rosnąć. Zobaczymy co z tego będzie, jak z bólem i jedzeniem.

Paulina · 2019-01-31 14:34

Cześć, czy Twoja siódemka i ósemka przemiescily sie w miejsce po wyrwanej szóstce?? Rozwazam aparat czy implant. Nie moge znalezc przypadku gdzie przesuwanie trzonowcow zakonczylo się powodzeniem...Zadrutowani wiecie cos na ten temat? U mnie chodzi o gorna szóstkę.

Zareklamuj się na Zadrutowanych!
573 622 odsłon w w 2018 roku Zobacz ofertę »