Plan leczenia, czyli wstęp do dwuletniej przygody z aparatem stałym

Plan leczenia, czyli wstęp do dwuletniej przygody z aparatem stałym

Po wykonaniu wycisków, zdjęć RTG i cefalometrycznych, a także zdjęć wykonanych przy pomocy zwykłego aparatu i lusterek pani ortodontka przygotowała dla mnie plan leczenia. Obejmuje on leczenie ortodontyczne obu łuków. Teraz już wiem, że w zasadzie nie ma możliwości leczenia tylko jednego łuku – bo przecież zęby się przesuwają i żeby zachować lub uzyskać odpowiednie punkty styku zębów górnych i dolnych, w większości przypadków trzeba oddziaływać i na szczękę, i na żuchwę. Jeśli jednak ktoś z czytelników miał leczony tylko jeden łuk lub jest ortodontą i ma na swoim koncie leczenie wyłącznie jednego łuku – zapraszam do wypowiadania się. Jestem ciekawa efektów :).

Co jeszcze znalazło się w moim planie leczenia? Otóż zostałam poinformowana, że będę musiała nosić również łuk podniebienny. Z tego co zdążyłam wyczytać, inaczej nazywa się to aparat TPA. Nie ukrywam, że początkowo przeraził mnie ten łuk. Bałam się, że będę seplenić i że będzie mi on przeszkadzał w jedzeniu. Ponieważ jednak decyzję o podjęciu leczenia podjęłam już wcześniej, po chwili zawahania uznałam, że na pewno jakoś się do tego łuku przyzwyczaję i nie może być to powód, dla którego zrezygnuję z prostowania zębów. Do mojego planu leczenia włączone zostały także dwa mikroimplanty na dół. Oczywiście od razu zaczęłam czytać o tym wynalazku. Przemawiający do wyobraźni opis znalazłam tutaj. Leczenie ortodontyczne moich zębów zostało zaplanowane na dwa lata. Nie krócej, ale najprawdopodobniej również – nie dłużej. Dziś wydaje mi się to dość długim okresem czasu, zwłaszcza że słyszałam o wielu osobach i znam kilka takich, które nosiły aparat rok lub 1,5 roku. Oczywiście wszystko z pewnością zależy od wady, z drugiej jednak strony spotkałam się z wypowiedzią pewnego lekarza, że żeby można było mówić o stałym i bezpiecznym przesuwaniu zębów, potrzeba około 700 dni. Czyli jakby nie patrzeć – dwóch lat.

Na tym oczywiście nie koniec. Po zdjęciu aparatu czeka mnie noszenie retainera ruchomego, a po pewnym czasie – retainera stałego, który prawdopodobnie będę nosić dożywotnio (!). Moje leczenie zostało określone jako warunkowe, zachowawczo-ortodontyczne. Czyli takie, podczas którego niezbędne będzie spełnienie określonych warunków – m.in. usunięcie pewnych zębów. Wiem, że pewnie wiele osób spotkało się z opiniami, że dziś już nie usuwa się zębów pod aparat. Ja też wiele o tym czytałam. Opinie wśród lekarzy są jednak podzielone. Wielu lekarzy dąży do tego, aby nie usuwać zdrowych zębów bez potrzeby, jednak nie zawsze jest to możliwe. U mnie nie było takiej możliwości. Mimo wszystko nie była to dla mnie łatwa decyzja, zwłaszcza że górne piątki miałam zupełnie zdrowe. Obawiałam się także (i szczerze mówiąc nadal się obawiam), czy na pewno zęby mi się zejdą i czy nie będę miała szpar po usunięciach. Wyobraźcie sobie, że mierzyliśmy to z Michałem na wykonanych zdjęciach szczęki, przy pomocy miarki z OBI – tylko to miałam pod ręką ;). Nie był to rzecz jasna pomiar dokładny, ale wyszło nam, że zęby powinny się zejść. Do decyzji o tym, żeby jednak zdecydować się na usunięcie zębów przekonały mnie jeszcze dwa inne argumenty – po pierwsze: pani ortodontka skonsultowała mój przypadek z periodontologiem. Ze względu na cienki biotyp leczenie moich zębów bez ekstrakcji spowodowałoby wysunięcie się zębów poza łuk – a w efekcie: nie do końca udane leczenie ortodontyczne oraz możliwość powikłań w przyzębiu. Drugim argumentem były przypadki moich dwóch koleżanek, które również nosiły aparaty. Jedna leczyła się we Wrocławiu, druga – w Warszawie. Obie mają obecnie prościutkie, białe zęby, jednak patrząc na nie nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mają końskie szczęki. Po prostu, po włączeniu wszystkich zębów do łuku, wizualnie jest ich zbyt dużo. Ja mam dość wąską szczękę i obawiałabym się wizualnego wrażenia zbyt wielu zębów. Zdecydowałam się więc na zaproponowaną w planie leczenia ekstrakcję czterech piątek.

Alternatywą dla zapropoponowanego planu leczenia warunkowo-zachowawczego była operacja ortognatyczna. Szczerze mówiąc nawet nie szukałam, co to takiego i z miejsca nie wyraziłam na tę opcję zgody.

Zaproponowany mi plan leczenia ma na celu oczywiście wyprostowanie, czyli prawidłowe ustawienie zębów w łuku, a co za tym idzie – także przywrócenie prawidłowych funkcji żucia. Z niecierpliwością czekam na te efekty :).

 

 

Kasia / 2016-04-27
Kategorie Aparat  
Tagi

Nie ma jeszcze komentarzy. Może pozostaw swój? 😊

Zareklamuj się na Zadrutowanych!
573 622 odsłon w w 2018 roku Zobacz ofertę »