Trójka zatrzymana w podniebieniu?

Trójka zatrzymana w podniebieniu?

Choć historie publikowane na zadrutowani.pl dotyczą – jak na razie – wyłącznie osób dorosłych, to w dzisiejszym wpisie gościć będą również ząbki dziecięce, czyli mleczaki :). Swoją historią dzieli się z Wami nasza czytelniczka Ola. Czytając opis przypadku Oli, byliśmy pod dużym wrażeniem, jak zaawansowane zmiany w jamie ustnej mogą zajść pod wpływem noszenia aparatu. Jeśli zastanawialiście się kiedykolwiek, co zrobić z zębem, który znajduje się…w samym środku podniebienia, to poniższy wpis może pomóc Wam odpowiedzieć na to pytanie ;).

Przedstawiamy Wam Olę i jej perypetie :).


Moja historia zaczęła się w pierwszej klasie gimnazjum, kiedy przy rutynowej wizycie u stomatologa, dentystka zwróciła mi uwagę, że nie wyrosły mi trzy trójki stałe, a w ich miejscu wciąż mam trzy trójki mleczne (dwie dolne i prawą górną). Powiem szczerze, że nie miałam zielonego pojęcia do kiedy powinny one były wypaść, jednak według niej było już zdecydowanie trochę późno.

Jako lekarza prowadzącego moje leczenie ortodontyczne polecono mi panią doktor z Torunia. Udałam się więc na pierwszą wizytę konsultacyjną, na której doktor przedstawiła mi długą wizję leczenia. Wszystko musiało zacząć się oczywiście od zdjęć szczęki i żuchwy. Przedstawiona koncepcja działania zapowiadała się kosztownie. Akurat tak się złożyło, że w tym czasie moja siostra wychodziła za mąż, a brat wyjeżdżał do innego miasta na studia, więc po dyskusji z rodzicami zdecydowałam się odłożyć moje leczenie w czasie.

Owe odłożenie w czasie trwało prawie trzy lata. Pod koniec pierwszej liceum ponownie wybrałam się do pani doktor, zaopatrzona w niezbędne zdjęcia, w tym 3D. W tamtym czasie ich wykonanie kosztowało chyba w sumie około 400 zł. Sytuacja wyglądała jeszcze mniej kolorowo. Okazało się, że spośród moich trzech niewyrżniętych stałych trójek tylko jedna – lewa dolna – znajdowała się łuku. Dwie pozostałe spośród zatrzymanych miały mi dać później w kość.

 

 

Dolna prawa trójka znajdowała się w odległości niecałego centymetra od łuku – nie było zatem z nią aż tak źle. Gorzej wyglądała górna prawa trójka – leżała sobie spokojnie boczkiem na samym środku podniebienia… Pani doktor powiedziała wówczas, że mogę z nią nic nie robić, ale pewnego pięknego dnia zacznie się wyrzynać sama i wtedy może być gorzej.

Wspólnie z rodzicami i panią doktor podjęłyśmy decyzję i rozpoczęłam leczenie.

Ponieważ cała moja droga, którą przeszłam z aparatem była długa i żmudna, mogę nie pamiętać dokładnie chronologii zapewnionych mi atrakcji, postaram się jednak zachować w miarę poukładany ciąg wydarzeń.

Jeżeli chodzi o koszty, to do pewnego czasu moja mama zapisywała wszystko, jednak potem przybrało to takie kwoty, że nie chciało nam się na to patrzeć. Wydaje mi się jednak, że zbliżyliśmy się do okolic 12-14 tysięcy (w przeciągu 4 lat).

Zaczęło się oczywiście od zamontowania separacji pomiędzy zębami trzonowymi – wydawało mi się to strasznie niewygodne, a to miał być tylko początek. Potem założono mi pierścienie. W międzyczasie miałam wykonany wycisk i usunięto mi dolną prawą trójkę mleczną. Jej usuwanie przebiegało tak, jak usuwanie zwykłego zęba, w znieczuleniu miejscowym. Podczas zabiegu cały czas miałam wrażenie, jakbym się śliniła. Zabieg wspominam też jako bolesny, ale było to niczym w porównaniu do czekających mnie później katuszy.

Następnie zaczęłam nosić mój “ulubiony” gadżet – mianowicie ekspander. Wyglądał trochę jak sprężyna zamontowana na podniebieniu. Przez kilka pierwszych tygodni z ekspanderem miałam uroczy odcisk na języku, nie mówiąc o tym, że wiecznie gromadziły się tam resztki jedzenia. Przypis Zadrutowanych: Ostatnio na Fb pojawiło się pytanie, czy można sobie jakoś poradzić z tymi odciskami na języku. Niestety – Ola doradziła wyłącznie przyzwyczajenie się. My na wszelkie odgniecenia w jamie ustnej polecamy solcoseryl lub sachol.

Około września/października 2012 r., czyli mniej więcej miesiąc od założenia ekspandera, założono mi aparat ligaturowy – najpierw na dół, a po bodajże dwóch tygodniach – na górę. I zaczęła się impreza.

My też lubimy pokazywać swoje zęby ? – aktualne zdjęcie Oli!
fot. Dominika Radomska Ig:swinkadomininka

Wielu ortodontów, a także samych pacjentów uważa, że noszenie aparatu w ogóle nie boli. Inni wszelkie odczucia związane z noszeniem aparatu nazywają co najwyżej lekkim dyskomfortem. W moim przypadku żadne z tych stwierdzeń nie było właściwe – mnie notorycznie coś bolało i uwierało :(. Niestety, znam też wielu innych pacjentów, którzy noszenie aparatu utożsamiają z ciągłym bólem :(.

W międzyczasie miałam także usuniętą kolejną trójkę dolną mleczną, trójkę górną mleczną oraz ściąganą na dół trójkę górną prawą (stałą), ulokowaną w podniebieniu. Do gabinetu mojej ortodontki przyszedł chirurg, rozciął mi podniebienie i odsłonił uroczo usytuowanego ząbka. Po całym zabiegu oczywiście odpowiednio mnie skasował (5 lat temu był to koszt około 400 zł). Moja mama o mało nie zemdlała oglądając to wszystko. Ja, będąc pod wpływem środka znieczulającego, nie byłam taka przerażona, jednak wystarczyło, że dotarłam do domu i środek przestał działać – dosłownie zwijałam się z bólu.

Po tym zabiegu rozpoczęła się przygoda pod tytułem – ściągamy “trójkę podniebienną” do łuku (przygoda ta trwała około 3 lat). Ortodontka cały czas mówiła, że trzeba to robić powoli, nie można szarpać na siłę. Teraz widzę jaki kawał dobrej roboty odwaliła. Do zęba będącego nadal na podniebieniu, został zamontowany zamek. Do tego zamka z kolei zamontowano swego rodzaju “rusztowanie”, które najpierw połączono z ekspanderem, a później – z aparatem. Przy każdej kolejnej wizycie łączący drut był skracany. Możecie sobie wyobrazić, że miałam podniebienie zawalone “toną” żelastwa. To nie było przyjemne.

Na jednej z wizyt dostałam też pracę domową do odrabiania przez pewien czas. Chodziło o stymulowanie lewej dolnej trójki (tej która usytuowana była w łuku) do wyrzynania. W tym celu zagryzałam gumkę do mazania – wkładając ją w dziurę po trójce mlecznej.

Prostowanie dolnych zębów nie było problematyczne – minęło półtora roku i trójki były na swoim miejscu. Leczenie górnych zębów natomiast przebiegało w sposób mniej zauważalny. Jednak gdy teraz patrzę na siebie i widzę autentycznie piękny uśmiech, to wprost nie mogę uwierzyć, jak wyglądało to wcześniej.

Miałam jeszcze jeden problem ze zgryzem, o którym jeszcze nie wspomniałam – tyłozgryz. Koryguje się go wyciągami – nie wiem, czy istnieje jakaś ich oficjalna nazwa. Chodzi o gumeczki różnej grubości i szerokości, którymi łączy się zęby górne z dolnymi, zahaczając wyciągi o odpowiednie zamki. I tu muszę się przyznać – totalnie olałam noszenie wyciągów. Dostawałam tego mnóstwo, ale zawsze rzucałam w kąt. Zdarzało mi się to nosić ale a) ten ścisk szczęki strasznie bolał b) wyglądało to obrzydliwie, jakby mi się ślina ciągnęła c) niewygodnie się jadło d) czasami mi pękały w buzi i to też nie było fajne.

 

 

Mimo tego jednak, przestrzegam wszystkich, którzy muszą je nosić: NIE OLEWAJCIE TEGO – ani innych zaleceń lekarza prowadzącego. To jest bardzo ważne. W końcu doktor mi powiedziała, że jak nie zacznę nosić wyciągów, to nigdy nie zdejmie mi aparatu. Wtedy przyłożyłam się i nosiłam wyciągi ostatnie trzy miesiące. Efekt był widoczny gołym okiem. Oprócz tego przez jakieś 9 miesięcy nosiłam taką przezroczystą szynę relaksacyjną – wydaje mi się, że w miała ona zapobiegać zbytniemu zagryzaniu zębów. Potem – już na samym końcu – do wewnętrznej strony jedynek miałam przyklejoną taką dziwną masę (przypis Zadrutowanych: prawdopodobnie rodzaj bajtów), która również zapobiegała zagryzaniu zębów. Potem masa ta została spiłowana. Ostatnim etapem mojej historii był aparat retencyjny – wkładany do dzisiaj na noc – i drut przyklejony do wewnętrznej strony dolnych zębów (czyli retencja stała), którą również nadal mam. Dosyć kosztowna nieprzyjemność.

Podejrzewam, że moje leczenie było tak rozciągnięte w czasie, ponieważ po liceum wyjechałam na studia do Gdańska i nie zamierzałam nagle zmieniać lekarza, a wiadomo jak to jest – nie mogłam być w Toruniu tak systematycznie jak wcześniej, co nieco wydłużyło całe leczenie.

Od zdjęcia aparatu minęło już półtora roku. Odkąd jestem uwolniona, z perspektywy czasu wielu rzeczy nie pamiętam. Może za jakiś czas coś sobie jeszcze przypomnę, ale wiem jedno: warto było przejść przez to wszystko.

Jak już wspomniałam – mnie noszenie aparatu bolało. Przy pierwszej wizycie moja mama zapytała ortodontki, czy czeka mnie dużo bólu. W odpowiedzi usłyszałyśmy, że nie będzie to ból, a lekki dyskomfort. W perspektywie okazało się to nieprawdą. Pamiętajcie, że noszenie aparatu może być naprawdę bolesne.

aparat ortodontyczny boli zadrutowani

 

 

U mnie był to nieustanny ból. Wiecie jak boli jeden ząb? Strasznie. A co, jak bolą wszystkie zęby? Nie można wtedy normalnie funkcjonować. A jak do tego masz rozcięte podniebienie albo pełno drutów w ustach, które ranią w każdy możliwy sposób? To wszystko boli i jeszcze się za to płaci. Ale mimo wszystko – uważam, że było warto podjąć decyzję o rozpoczęciu leczenia.

Nie mam zdjęć przed, ani w trakcie noszenia aparatu, ponieważ unikałam pokazywania ich jak ognia, ale z przyjemnością pochwalę się moim uśmiechem teraz.

piękny uśmiech zdrowe zęby zadrutowanifot. Dominika Radomska Ig:swinkadomininka

Pozdrawiam i życzę wszystkim powodzenia,
Ola


A może Wy również mieliście ciekawą historię? Podzielcie się nią z nami, Kontakt w menu strony! ❤️

Możecie nas również śledzić na Instagram ? oraz Facebook ?

Czekamy również na Twoją historię i opis doświadczeń! Zajrzyj tutaj i dowiedz się więcej ?.

Kasia / 2017-02-23

Natalia · 2017-02-23 11:06

Nieprzyjemnie czyta się o tym całym bólu i buzi pełnej żelastwa, zwłaszcza, jeśli jak ja, masz zatrzymaną w podniebieniu jedynkę i masz świadomość że jeszcze cię to czeka.. Jestem już dorosła, mam prawie 25 lat a moja przygoda z ortodoncją dopiero się zaczęła – po kilku miesiącach przygotowań dopiero 3 listopada założono mi górę, 27 stycznia dół, a do zabiegu odsłaniania zęba przez chirurga jeszcze trochę (na razie tworzy się przestrzeń dla zaginionej jedynki) ale na pewno będzie wesoło.. Zazwyczaj takie leczenie podejmuje się u dzieci, młodzieży, u mnie niestety tak się nie stało, przez co stanowię dla swojej Pani Ortodontki pewnego rodzaju wyzwanie;) Patrząc jednak na takie śliczne uśmiechy jak Oli, wiem, że warto trochę pocierpieć ☺️ Pozdrawiam!

michal · 2017-02-23 11:19

Natalio! Tak, zdajemy sobie sprawę, że nie łatwo się to czyta. Ale mamy nadzieję, ze Ola zaraziła Cię jednak swoją pozytywną energią. Uważamy, że jej wpis pokazuje, jak nawet trudny przypadek zęba ulokowanego w zupełnie nieprawidłowym miejscu można również rozwiązać – dlatego trzymamy za Ciebie kciuki, życzymy Ci dużo zdrowia i na pewno cierpliwości w podjętym leczeniu! Koniecznie daj znam znać jak będzie przebiegać Twoje leczenie :)!

Pozdrawiamy serdecznie,
Michał i Kasia
– Zadrutowani

Kasia M. · 2017-02-23 13:46

Niesamowite jest to, że co osoba to inna wada, inne leczenie, inne wszystko. Czytając te historie cieszę się, że ja nie mam progenii, zatrzymanych w podniebieniu zębów i tym podobnych, i wydaje mi się, że moja wada nie jest taka zła 😉 Problem w tym, że ja tak naprawdę nie wiem co, jak i kiedy. Może okazać się, że moje dolegliwości stawowe podetną mi skrzydła, i mogę nigdy nie doczekać się tak ładnego, prostego uśmiechu.. Więc w sumie nie wiem co lepsze..

Wyobrażam już sobie jak będzie wyglądało moje życie po całym leczeniu. Będę szczęśliwsza, ciągle uśmiechnięta i pewniejsza siebie. Nie wiem tylko, co zrobię, jak się tego nie doczekam…
Zazdroszczę Ci Olu, że masz to już za sobą. Bo pewnie Twoje życie też się zmieniło…

I pomyśleć, że to „tylko” uśmiech…. 😉

Jakoś tak dzisiaj bez nadziei, bez radości…. Może zjem pączka? 😀

Pozdrawiam Was serdecznie! I czekam na drugą część historii Hani!

Aneta · 2017-02-23 14:24

Ja jestem w trakcie wyciągania górnej trójki z podniebienia, u mnie mleczak wypadł i była po prostu przerwa między 2 a 4, która w sumie mi jakoś bardzo nie przeszkadzała a też nie rzucała się za bardzo w oczy. Nie wiedziałam, że trójka jest w podniebieniu. Swoją przygodę z ortodontką zaczęłam w wieku 26 lat. Po pierwszej konsultacji i zdjęciach okazało się, że ona tam jest. 4 miesiace trwały przygotowania do założenia aparatu tj, wyciski, plany, konsultacje itp.. Wróciłam do tematu po roku(po urodzeniu dziecka), i w lipcu założono mi aparat na górę. Czy bolało ? Samo zakładanie nie, ale przez 2 tygodnie bolał mnie każdy ruch szczęki, lekkie dotknięcie ząb o ząb było potwornym bólem. Na tydzień przed zabiegiem odsłonięcia trójki przez chirurga założono mi łuk podniebienny, a podczas zabiegu dodatkowo łańcuszek na trójkę, za pomocą którego będzie ona ciągnięta do łuku. Ilość drutów w mojej buzi przeraża nie tylko mnie ale każdą osobę, która to zobaczy :), ja już się przyzwyczaiłam. Niestety nie ma pewności, że uda się ją ściągnąć do łuku, ale próbować warto.
Czytając powyższy post mam nadzieję, że moja historia również zakończy się happy endem 🙂

dorota · 2017-02-27 20:57

jestem pod wrażeniem…ja jestem już 6 lat po przygodzie z aparatem…co prawda nie tak drastycznej…ale jednak..i zadziwiłam się tu mocno ponieważ..ja też MAM ząb w podniebieniu..ale, moja ortodontka nawet nie wspomniała, że jest jakaś opcja, żeby go stamtąd wydostać!!! i dalej tam tkwi…sądziłam, że nie ma opcji, żeby się kiedyś obudził i zaczął wyżynać.. (mam 37 lat)…a tu czytam, ze jednak? Sama nie wiem, co teraz myśleć o tym swoim całym leczeniu..

Gosia K. · 2017-03-19 15:12

Jestem w trakcie ściągania górnych 3, oporna robota, ale czekam cierpliwie, już jedna wyszła, ale druga idzie bardzo opornie, mam pytanie do was, czy macie jeszcze jakieś zabiegi, ćwiczenia, coś dodatkowego co pomogłoby wydostać się zatrzymanym zębom, pytam ponieważ moja ortodontka nie robi nic tylko, skraca drucik co 2 tygodnie, i tak w koło, mam wrażenie że to trochę za mało z jej strony, pomóżcie, podpowiedzcie, może powinnam pójść do innej ortodontki, aby przyspieszyć leczenie. Mam wrażenie że wyciągam 3, ale ich kosztem cierpią pozostałe zęby.

Magda · 2017-06-29 12:03

Czesc dziewczyny i chlopaki. Ja tez naleze do tych z Was, ktorym zatrzymal sie gdzies po drodze zab. Konkretnie jest to prawa trojka, ale wyrosnieta, przesunieta mocno w glab podniebienia. Bardzo mi przeszkadza. Zwlekalam dlugo z pojsciem do ortodonty, poniewaz odstraszaly mnie koszty, pare tysiecy zlotych to nie bagatela. Leczenie dopiero teraz rozpoczynam, na konsultacji bylam w zeszlym tygodniu, aparat bede miec zakladany za dwa tygodnie, juz nie moge sie doczekac. Wiem ze bedzie bolec, wiem, ze trzeba uzbroic sie cierpliwosc. Bardzo sie ciesze, ze trafilam na Wasz blog, Olu jestes dla mnie zrodlem motywacji, marze o takich zebach jak Twoje :)

Ania · 2017-09-21 19:38

Tak czytam i czytam i myśle sobie....a co ja mam powiedziec? Mam 42 lata i gorną trojke gdzies schowaną w podniebieniu a mleczak jak byl tak jest. Na aparat raczej za pozno . Jesli nawet to chyba bolu nie wytrzymam. Co zrobie jak mleczak wypadnie?

Michał · 2017-09-21 19:43

Aniu, myślę, że nie za późno. Powiem inaczej - na Twoim miejscu bym próbował, jeśli Ci na tym zależy. Mleczak nie wypadnie - jeśli zajmuje miejsce trójki, to zostanie wręcz usunięty. Ortodoncja potrafi cuda (poprzez ręce odpowiednich specjalistów). Widzieliśmy z Kasią już na prawdę trudne przypadki. Jeśli podejmiesz leczenie, koniecznie daj znać. Trzymamy za Ciebie kciuki! :)

Zosia · 2017-09-27 22:33

O matko. Wczoraj miałam usuwana trójkę górna mleczaka i zakładany aparat na górę i dół. Jutro mam odsłanianie tej zatrzymanej trójki. Leży sobie w podniebieniu nad jedynkami i strasznie się boje. Czy to będzie bolało i ile będzie ten rytuał trwał? 😭

Anna · 2017-11-12 22:25

A ja mam zatrzymane dwie górne trójki.Mam 37 lat i od 1,5roku noszę aparat.Zabieg odsłonięcia miałam już dwa razy a efekty marne.Lewa trójka lekko już widoczna ale stoi w miejscu.Czasami już myślę że chyba nic z tego nie wyjdzie ;-( No ale z drugiej strony tyle lat sobie te ząbki siedzą w podniebieniu ,że teraz ciężko im się ruszyć.Oby jednak się udało.

Marzena · 2017-11-28 14:00

Znam ten ból, oj znam. Mam zatrzymaną górną trójkę, dobrze, że blisko dziąsła a nie gdzieś dalej. Znam także "uroki" "sprężynki" na podniebieniu. Przez dwa tygodnie czułam, że mnie coś dusi i miałam odruchy wymiotne. Nie wspomnę o bólu, który utrzymuje się do tygodnia po każdej wizycie i to nie ot taki tam lekki ból. Chodzę po ścianach. W tej chwili ząb prawie mi wyszedł. Miało to trwać dwa lata, będzie trwało (chyba) niecałe trzy. Mój lekarz mówi to samo, powoli i do przodu...tyle, że jak mi powiedział trzy miesiące przed planowanym zdjęciem, że to jeszcze rok potrwa to zwątpiłam. Nie wspomnę o zaczepiające się resztki jedzenia, które nieraz mnie niestety przyduszały bo a nóż końcówka wędlinki zaczepi się o to. Większość pójdzie a to wisi i uniemożliwia przełknięcie...tak jak wczoraj. Nie chcę narzekać, ale mam powoli dość

Amanda · 2018-01-25 10:21

Witam serdecznie, u mnie było tak: lewa 3 przebiła się przez dziąsło i był moment że miałam dwie trójki po lewej stronie i czułam się jak wampir :D To mnie zmusiło do wizyty u ortodonty gdzie okazało się że prawa 3, która tak jak u autorki tekstu była cholernie wysoko w podniebieniu, położona całkowicie w poprzek! Byłam przerażona ale na szczęście moja ortodontka podjęła się ściągania ząbka. W pierwszej kolejności miałam założony aparat na górę i ściąganą trójkę z dziąsła. Później założyli mi aparat na dół żeby "góra nie zepsuła dołu", czy jakoś tak... Następnie miałam rozcinane podniebienie, do 3 przyklejany zamek do którego przymocowany był drucik za pomocą którego 3 lata ściągali mi ząbka położonego w poprzek na podniebieniu. Operacji chirurgicznych miałam łącznie 3 albo 4. Jedna to przyklejanie zamka, druga to "poruszenie go", trzecia przeklejanie i nie pamiętam czy była 4 i czego dotyczyła ale coś mi się kojarzy że była. Drucik z podniebienia przymocowany był do łuku w miejscu w którym było puste miejsce po usunięciu mojej 3 mlecznej. Pierwszą wizytę chirurgiczną zniosłam fatalnie, chyba za mało znieczulenia dali i rozpętałam dym w gabinecie... Za to na następnych już nie zapomnieli mnie dobrze znieczulić:) Nie mniej jednak nie wspominam całego procesu leczenia jakoś drastycznie, z tąd wniosek że każdy z nas reaguje na ból nieco inaczej. Gdybym osobiście miala się wypowiedzieć na temat "ściągać trójkę czy wydlubać i wstawić implant", oprócz oczywiście argumentu swój ząb to zawsze swój ząb, powiedziałabym jeszcze że nie taki diabeł straszny jak go malują i w moim przypadku nie było tak źle i boleśnie. :))) Obecnie jestem na etapie ściągania aparatu z góry i dołu a więc broniąc swojego wpisu zdecydowanie mogę powiedzieć że "wcale nie wymądrzam się po fakcie". :D Pozdrawiam wszystkich zadrutowanych!

Maria · 2018-06-08 23:30

Mam 24 lata i jestem przed ściąganiem zatrzymanej trójki. Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama z tym problemem .

Katarzyna · 2018-10-24 19:32

Witam. Mam 26 lat. 4 miesiące temu dowiedziałam się, że mam zatrzymaną górną trójkę. Mam zęby stałe... koło dwójki znajduje się czwórka i nie ma miejsca by odsłonić ząb (Nie było by gdzie jej wyciągnąć). Dentysta powiedział,że znajduje się ona głęboko w podniebieniu. Dowiedziałam się o tym, ponieważ czuje czasem ból w lewej jedynce i musiałam zrobić zdjęcie pantomograficzne. Czy ktoś miał usuwają taką trójkę całkowicie? I proszę mi powiedzieć jak to wygląda? Czy robią zabieg pod narkozą? Strasznie się boję bo mam wrażenie, że częściej mi dokucza ból jedynki, A stomatolog stwierdził że to może uciskać mi ta trójka zatrzymana i możliwe że trzeba będzie ją usunąć 😟

Ewelina · 2018-11-30 15:22

Dzień dobry wszystkim ZADRUTOWANYM :)

Ja swoją przygodę z aparatem zaczęłam w 2015 roku, a dokładnie 30.07.2015r., zostałam zakuta w żelastwo :) Do roboty było sporo tzn. zatrzymane kły w podniebieniu... Przed założeniem aparatu musiałam usunąć dwie ósemki z prawej strony, które nie miały miejsca żeby wyjść, więc akcja chirurg, dłutowanie i dwa tygodnie buzia niczym buldog francuski... bolało, ale za to jadłam bezkarnie lody - w zasadzie to była podstawa diety :) Następnie po zagojeniu się ran, założyłam aparat. Po rozciągnięciu nieco łuku (by zrobić miejsce na wyjście kłów) zostały usunięte mleczaki (górne trójeczki w stanie idealnym w wieku wówczas 28 lat :). Ortodontka mówiła, że istnienie szansa, że ruszą same, więc czekałam kilka miesięcy. Niestety... nie ruszyły.. Zatem ponownie chirurg i wycinanie dziąseł i podniebienia, aby się dokopać do zatrzymanych kłów. Kilka miesięcy ściągania drucikami do łuku... w końcu wyszły - nawet ładne :) Kolejne miesiące mijały, żeby ustawić wszystko od nowa równo i symetrycznie... Łącznie do ściągnięcia góry trwało to 3 lata, 3 miesiące i 27 dni... Pisze dzisiaj jeszcze z zadrutowanym dolnym łukiem, który lada chwila mam ściągać, ale strasznie powoli u mnie to wszystko się przesuwa. Noszę szynę retencyjną + retainer. (szyna 3 doby non stop, potem 12h na dobę przez dwa lata - retainer 10-15 lat) Chętnie pochwalę się zdjęciem, bo efekt jest niesamowity, nie sądziłam, że mam takie ładne uzębienie :) Życzę powodzenia Wszystkim i wytrwałości, bo naprawdę warto! Żaden fryzjer i nowe buciki nie dadzą tyle radości co piękne ząbki :) Pozdrawiam Wszystkich <3

Kasia · 2019-01-13 08:36

Witam.Taka byłam wystraszona, kiedy u swojej 12-letniej córki zobaczylam trojke wyrastającą w podniebieniu ....pomyślałam, że to chyba niemożliwe.Pędem poszłyśmy do naszej pani stomatolog, zrobiła nam zdjęcie szczęki , z którego wynikało , ze faktycznie rośnie piękna trójka, czwórka była pierwsza i wyrosła w miejscu trójki , a ta biedna poszła bokiem.Przeraża mnie co dalej ...jestem na etapie szukania ortodonty...wierzę , że historia zakończy się happy endem podobnie jak u Oli.

Zareklamuj się na Zadrutowanych!
573 622 odsłon w w 2018 roku Zobacz ofertę »